Pytania do Pana Leszka Szurkowskiego
FOT:
Czy cyfrowy aparat fotograficzny traktuje Pan jak podręczny notatnik umożliwiajàcy natychmiastowà obróbkę obrazu? Czy jest to jedynie narzędzie do robienia pośpiesznych notatek, z których dopiero potem mogą powstawać gotowe obrazy?
LS:
Zapis obrazu za pomocą aparatu cyfrowego jest dla mnie po prostu innym sposobem rejestracji.
Nie ma to nic wspólnego z "pośpiechem"! To narzędzie ma swoje zalety i wady. Mnie interesuje rezultat końcowy czyli zarejestrowany obraz. I tu mała dygresja naturu porządkujacej. Proces zwiazany z pracą nad obrazem (należy raczej stosować to określenie jako pojęciowo szersze i bardziej adekwatne do aktualnej sytuacji niż np. fotografia, zdjęcie etc, niezależnie czy jest to proces analogowy, czy cyfrowy) dzielę na trzy etapy:
- rejestracja obrazu i archiwizacja otrzymanego materiału;
- obróbka i archiwizacja tzw "obrazu końcowego" (image master);
- przystosowanie i wykorzystanie w róËnych mediach;
Zapis cyfrowy (zakładam ze robimy to z pełna wiedzę; o parametrach aparatu dobrej jakości) daje nowe możliwości na każdym etapie pracy. Na przykład rejestracja cyfrowa jest tańsza, gamma zapisanego obrazu jest szersza niË na filmie (nauka i stosowanie systemu strefowego jest juz historia), otrzymujemy obraz skorygowany kolorystycznie i natychmiast możemy go ocenić.
Czyli oszczędzamy czas i pieniądze. To z kolei przekłada się na większe możliwości kreatywne. Można poświęcić wiecej klatek na dany temat. MoËna myśleć wylacznie o tym co chcemy zarejestrowaç i jak. Możemy to robiç bez ograniczeń. Aparat średniej klasy np: Coolpix 8700 (który uËywam obok D70 w czasie podróËy) zastępuje duża torbę z korpusem i paroma obiektywami i dziesiątkami rolek filmu. To jest ważne dla fotogtafów podróżujàcych. Poza tym nie wyglądamy jak "zawodowcy", ułatwia to prace w trudnych warunkach, jesteśmy mniej "widoczni".
średnio wykonuję około 1000 zdjęç dziennie. Wiekszość ze statywu (w przypadku krajobrazu i architektury). MoËna to nazwaç notatowaniem, chociaż ze względu na ilość i zakres tematów raczej wol´ okreÊlenie "skanowanie rzeczywistości". Zarejestrowane na kartach pami´ci obrazki wprowadzam potem do komputera (Apple Powerbook G4) i po nadaniu kolejnego numeru pliku i opisaniu nagrywam kolejne DVD (razy 2). Na tym etapie koƒczy sie archiwizacja materia∏u "surowego". OczywiÊcie juË w czasie fotografowania korzystamy z procesów, które kiedyÊ by∏y domenà ciemni fotograficznej i stylu warsztatu fotografa (dobór filmu, sposob wywo∏ywania filmów i ich archiwizacja).
Drugi etap to wybór i opracowanie obrazu. UËywam wy∏àcznie programów Adobe (Creative Suite CS Premium) oraz do katalogowania I View Media Pro. Po opracowaniu i interpolacji (indiwidualnie ustawione akcje w Photoshopie) uzyskuj´ obraz wielkoÊci oko∏o 100MB, który jest przechowywany jako orygina∏ wyjÊciowy do dalszej pracy.
Trzeci etap to opracowanie obrazów w zaleËnoÊci od ich zastosowania.
FOT:
W serii elektronicznie manipulowanych pejzaËy (seria "Les Imaginary Forest") uËywa Pan fotografii do kreowania nowych obrazów, które prowokujà pytania nie tylko na temat samego medium, ale równieË naszej percepcji rzeczywistoÊci i naszego nieustannego dialogu z przyrodà. Czy technika cyfrowa moËe rzeczywiÊcie byç w tym pomocna?
LS:
Technika pomaga tylko w sferze warsztatowej. Dlatego uwaËam Ëe nie moËna mówiç o "fotografii cyfrowej", ale naleËy to sprowadziç do "rejestracji cyfrowej". Istota fotografii pozostaje ta sama.
To sposob widzenia Êwiata, postrzeganie tego czego nie moËna normalnie zauwaËyç (lub czego nie widzà osoby patrzàce na Êwiat "niefotograficznie"). Kreowanie obrazu to zupe∏nie inna dziedzina wykraczajàca poza jego rejestracj´. Jest to najcz´sciej s∏aby punkt wiekszoÊci fotografów nie majàcych przygotowania w dziedzinie sztuk wizualnych (kompozycja, kolor, walor etc, nie mówiàc o znajomoÊci historii i tradycji).
W serii "Les Imaginary Forest" staram si´ zwróciç uwag´ na powierzchownoÊç naszego widzenia, (Êwiadomie uËy∏em takiego tematu - banalny z natury...) na pewne przyzwyczajenia Ëàdzàce naszym widzeniem. Fotografujemy przypadkowym kadrem prostokàta. Przypadkowym bo powsta∏ym w wyniku rozwoju wynalazka "camera obscura" lub aparatu fotograficznego. To oczywiÊcie ma wp∏yw na nasz oglàd Êwiata. Nasze oko widzi raczej szeroko (oko∏o 230 stopni), ale mózg rejestruje tylko waËniejszà, Êrodkowà czeÊç obrazu. KiedyÊ widzenie "peryferyjne" by∏o waËniejsze ze wzgl´du na przetrwanie (niebezpieczeƒstwa czychajàce w przyrodzie). Teraz powoli tracimy takà umiej´tnoÊç.
Modna na fotografi´ panoramicznà wynika troch´ z koniecznoÊci lub ch´ci powrotu do tego sposobu widzenia i rejestracji Êwiata.
W moje serii chc´ jednak przekroczyç tà naturalnà panoramicznoÊç i pokazaç potencjàlnà moËliwoÊç oraz wynik rejestracji ciàg∏ej w poziomie (jako bardziej naturalnej), tylko z technicznym ograniczeniem w pionie. Pracuj´ teraz nad rejestracjà liniowà w spirali, czyli bez poziomu i pionu. WaËne jest równieË wejÊcie w "g∏àb obrazu" czyli zwrócenie uwagi na iloÊç istotnych szczegó∏ów zawartych w obrazie, na które nie zwracamy uwagi, szczególnie kiedy nasz wzrok nie jest "prowadzony" przez kompozycj´ a mamy do czynienia z nadmiarem informacji. Czy nie tak w∏aÊnie "oglàdamy" przyrod´?
FOT:
Obrazy cyfrowe chyba jednak sà czymÊ innym niË tradycyjny zapis fotograficzny...
LS:
W swojej strukturze fizycznej tak (piksele a nie ziarno srebrowe).
Ale sà to obrazy powsta∏e za pomocà Êwiat∏a (foto-grafia).
I nie widz´ tutaj Ëadnej róËnicy.
To ciàgle jest tematem sporów fotografów i krytyków.
FOT:
UwaËa Pan, Ëe niektóre Pana prace nie majà charakteru dzieł godnych wystawienia w galerii. Dlaczego?
LS:
To nie ma nic wspólnego z godnoÊcià. Nie wszystko co robimy, czy tworzymy powinno byç wystawiane w galerii. JeËeli traktujemy wn´trze galerii jako przestrzeƒ do komunikowania sie z innymi, to nie jest to najlepsze wyjÊcie, zw∏aszcza dla szeroko rozumianej twórczÊci fotograficznej. Bardziej sobie ceni´ ostatnio stosowane pokazywanie duËych powiekszeƒ na parkanach. To dociera do znacznie wi´kszej iloÊci ludzi i niekoniecznie od razu musi si´ nazywaç sztukà. Pokazywanie np fotografii prasowej w galerii najczeÊciej jest pomy∏kà. Powi´kszanie takich obrazków nie nobilituje ich w Ëaden sposób. Ich miejsce jest w innych mediach. OczywiÊcie to jest skrajny poglàd. Co innego kiedy traktujemy galeri´ jako przestrzeƒ s∏uËàcà do aranËacji wypowiedzi twórczej. Ale wtedy trzeba przekroczyç sztamp´ wieszania oprawionych w ramki obrazków i kreatywnie potraktowaç moËliwoÊci wn´trza.
FOT:
Powiedział Pan (w jednym z wywiadów), Ëe fotografia jest organicznà cz´Êcià Pana bytu. W jakim sensie?
Dla mnie jest to koniecznoÊç dnia, nawet jak nie mam przy sobie aparatu to i tak "fotografuje". To teË fotografia tyle ze "mentalna". ZauwaËy∏em "obraz" lub ich potencjalny zbiór. Zarejestrowalem. Jak to jest robione nie ma naprawd´ znaczenia. Osoby, ktore majà taka potrzeb´ rejestracji nazywam fotografami organicznymi, to samo dotyczy innych dziedzin, literatury, malarstwa, kuchni. JeËeli ta potrzeba jest autentyczna, nie moËna si´ tym znudziç i nie moËemy si´ tego pozbyç. To dobre kryterium przy ocenie postaw twórczych.
FOT:
Fotografia cz´sto imituje grafik´ lub obraz, ale jest równieË coraz cz´Êciej inspiracjà dla kompozycji malarskiej lub grafiki, nierzadko stajàc si´ jej integralnà cz´Êcià. Jako rol´ we współczesnej grafice odgrywajà techniki fotochemiczne? Czy to jeszcze fotografia?
LS:
Temat rzeka. Ogólnie wszelkie imitowanie nie ma sensu. I jest to problem wielu fotografów i znacznie mniejszej iloÊci malarzy i grafików. Ciàgle mówi si´ o niektórych obrazach fotograficznych: "o, zupe∏nie jak malarstwo !". To znaczy Ëe nastàpi∏a jakaÊ potworna pomy∏ka w za∏oËeniach. I jeËeli malarstwo wyglàda jak fotografia to teË jest to najcz´Êciej pomy∏ka. Mówimy tutaj o stronie formalnej, bo czasami jest to Êwiadome uËycie Êrodków w wypowiedzi twórczej. Na szcz´Êcie granice juË si´ zatar∏y i sà widoczne tylko w w fizycznej postaci medium, czyli przedmiocie wyprodukowanym w wyniku procesu twórczego, a nie idei. A inspiracje by∏y zawsze, ale nie by∏y zwiàzane z samym medium tylko ze sposobem w jaki to medium umoËliwia nam kreacj´. Jestem przeciwnikiem wszelkich podzia∏ów dotyczàcych twórczoÊci. To jest uËyteczne do porzàdkowania dzia∏aƒ, do archiwizacji zbiorów, u∏atwia komunikacj´, ale to wszystko.
FOT:
„Kamyki z wielkiego Êwiata” sà owocem Pana licznych podróËy do Meksyku. Ma Pan takËe fotografie zwiàzane z Japonià. Sà to jednak dwa róËne sposoby obrazowania tematu. Czy dobór techniki wiàzał si´ ze specyfikà kulturowà?
LS:
Nie. Technika to montaË. OczywiÊcie nam kilkadziesiàt tysi´cy zdj´ç z Meksyku i Japonii. A cykle prac, które dotychczas pokazywa∏em to najcz´Êciej kompozycje powsta∏e w wyniku z∏oËenia kilku obrazów.
Seria "Monte Alban" z Meksyku to ch´ç przeniesienia elementów krajobrazu z innych miejsc Êwiata i
umieszczenia ich w kontekÊcie Êwiatyni Monte Alban w Oaxaca. W innych seriach z Meksyku umieszczam elementy przestrzenne (bia∏e lub przeêroczyste p∏aszczyzny) w kamienistym krajobrazie wybrzeËa Pacyfiku w celu zaznaczenia "potencjalnej ingerencji" w miejsca pozbawione elementów cywilizacji.
Seria japoƒska "Ekiben - Japanese walks" ( eki-ben to pudelko z lunchem kupowane na stacjach kolei japoƒskiej - "bento"to pude∏ko. KaËde jest inne, charakterystyczne dla danej stacji lub pory roku i same w sobie jest dzie∏em, nie mówiàc juË o zawartoÊci.) to próba przedstawienia skomplikowanej rzeczywistoÊci japoƒskiej w postaci montaËu jej elementów wizualnych i symboli opartej na kompozycji kimona i zawartej w "pude∏ku" czyli dwuwymiarowej przestrzeni obrazu. To w∏aÊnie takie "lunch-yki" do wizualnej konsumpcji.
FOT:
Jest Pan zdobywcà Grand Prix na II Biennale Grafiki Komputerowej w Rzeszowie, gdzie prezentował Pan swoje prace z serii "Ekiben - Japanese walks" a wczeÊniej serie prac z Wenecji.
Czy w tych pracach obróbka komputerowa zdj´ç odgrywała niemałà rol´?
LS:
Tylko w sferze warsztatowej. W tych pracach materia∏em wyjÊciowym by∏y barwne przeêrocza.
W serii weneckiej sk∏ada∏em kilka przeÊwietlonych przeêroczy i potem skanowa∏em retuszujàc i przygotowujàc obraz do druku. W sferze koncepcji uËycie komputera nie mia∏o znaczenia.
W serii japoƒskiej montaË zosta∏ wykonany w Photoshopie (warstwy) i to wszystko.
FOT:
Na swojej stronie WWW wyraênie oddziela Pan swojà twórczoÊç artystycznà od komercyjnej. Dlaczego?
LS:
Oddzielam bo to sà dwa zupe∏nie inne pola dzia∏ania. Inne za∏oËenia, inne cele, inne sposoby oceny.
Przede wszystkim zupe∏nie inni odbiorcy. Czasami oczywiÊcie niektóre prace balansuja na pograniczu jeÊli chodzi o zawartoÊç przekazu. Zawieraja w sobie wartoÊci bardziej uniwersalne. I tylko takie prace majà szanse na przetrwanie.
Wtedy nie ma znaczenia jakie za∏oËenia by∏y powodem ich powstania.
Pomieszanie tych pól, operowanie poj´ciami twórczoÊci i sztuki w komercji jest nieporozumieniem.
Komercja to znacznie trudniejsze pole dzia∏ania i jednoczeÊnie ∏atwiejsze pole do oceny.
Obowiàzujà konkretne za∏oËenia, termniny i skutecznoÊç. Nie mówmy o poziomie, bo to oddzielny temat.
TwórczoÊç (czyli dzia∏alnoÊç artystyczna) z kolei nie musi podlegaç Ëadnym kryteriom i jesteÊmy odpowiedzialni tylko za siebie. Dlatego artyÊci najcz´Êciej sà biedni i wolni, a ludzie dzia∏ajàcy w reklamie
czasami bogaci i najcz´Êciej niewyËyci artystycznie. W komercji staram si´ robiç rzeczy, których si´ nie b´d´ wstydzi∏. Aby dzia∏aç na odpowiednim poziomie potrzebne sà odpowiednie za∏oËenia, czas, oczywiÊcie ambicje a przede wszystkim zdefiniowany cel i poziom na który chcemy wejÊç.
Na w∏asny uËytek sporzàdzi∏em odpowiednià mieszank´ jednego i drugiego.
Zapewnia mi to jednoczeÊnie byt i wolnoÊç, chociaË czasami jest trudne do pogodzenia.
FOT:
W Pana twórczoÊci tzw. komercyjnej jest epizod zwiàzany z Anthony Quinnem. Skàd wziàł si´ ten temat?
LS:
To by∏o po prostu zlecenie na duËà Êwiatowà kampani´ reklamowà, ktorej has∏em by∏ "My Time"
Zlecenie dotar∏o do mnie przez agenta Quinna, ktory jednoczeÊnie by∏ producentem tej kampanii i w∏aÊcicielem
galerii reprezentujàcej twórczoÊc Quinna (g∏ownie rzeêba) w USA, Kanadzie i Europie.
Tutaj pomocne by∏o moje zaangaËowanie w dzia∏alnoÊç wystawienniczà w Kanadzie.
Tym razem poprzez sztuk´ do komercji.
Anthony Quinn zaprojektowa∏ tarcze ekskluzywnej serii zegarków szwajcarskich przeznaczonych dla snobistycznych i bogatych klientów. Wyprodukowano 3 serie po 1000 sygnowanych przez Quinna zegarków.
Koszt jednego wacha∏ sie od 12 do 27 tyÊ dolarów. Aby to sprzedaç trzeba by∏o zrobiç ca∏a kampanie reklamowà w Êwiatowych magazynach, zaprojektowaç strone internetowà. Zwieƒczeniem ca∏oÊci by∏a wystawa w Muzeum Rzemios∏a w Nowym Jorku. Moim zadaniem by∏o opracowanie i zaprojektowanie wizualnej cz´sci ca∏ej kampanii
oraz zaprojektowanie wystawy w Nowym Jorku. Najciekawszà cz´Êcià by∏o stworzenie wirtualnego wn´trza galerii
z pracami Quinna, która by∏a zamontowana jako cz´Êç wn´trza muzeum. Osiàgnà∏em to za pomocà optycznej iluzji
przed∏uËenia wn´trza na wydrukach o wymiarch 3 x 12m.
Jako ciekawostk´ ujawni´, Ëe sprawa zakoƒczy∏a si´ w sàdzie (próba niezap∏acenia ostatniej raty wynagrodzenia). Po czterech latach sàd wyda∏ nakaz zaj´cia konta agenta i wyp∏acenia zaleg∏ej kwoty. Niech to b´dzie ostrzeËenie dla tych którzy myÊlà ze takie nazwiska jak Anthony Quinn zapewniajà jakiekolwiek standardy.
FOT:
Nad jakimi projektami Pan ostatnio pracuje?
LS:
Ostatnie dwa lata poÊwiecam g∏ownie projektom ksiàËek autorskich (koncepcja, ilustracje, projekt, przygotowanie do druku). Koƒcz´ ksiàËk´ o kolorach Londynu (bia∏y, niebieski, czerwony, z kleksem w zieleni...). album o KEW Gardens (Królewskie Ogrody Botaniczne w Richmont k/Londynu), i album o secesji i art deco w architekturze Pragi czeskiej.
Podobna pozycja o secesji poznaƒskiej ukaza∏a si´ nak∏adem Wydawnictwa Miejskiego w Poznaniu w 2003.
Próba wydania albumu o secesji wroc∏awskiej (wspó∏autor Prof. Pawe∏ BanaÊ) zosta∏a "utopiona" przez w∏adze miasta.
Ale to osobna opowieÊç o ambicjach i sposobach uprawiania kultury w naszym kraju.
Wszystkie te pozycje zostajà przygotowane w oparciu o cyfrowy materia∏ ilustracyjny. Jest to pole gdzie chyba najszybciej (oprócz prasy) nowe technologie powodujà jakoÊciowà i iloÊciowà zmian´ na lepsze. KsiàËka nie umiera!
#4
nie mam nic przeciwko fotografii cyfrowej, ale odnoszę wrażenie, że wypowiedź tego pana była sponsorowana...i czy system strefowy należy i historii i jest do zastąpienia przez technikę cyfrową to też nie był bym taki pewien...
#5
e chyba nie... gosc tak po prostu pracuje...nie mam nic przeciwko fotografii cyfrowej, ale odnoszę wrażenie, że wypowiedź tego pana była sponsorowana...
... czy to sie komus podoba to inna sprawa, ale sadzac po portfolio to nie sciemnia za duzo - http://www.szurkowski.com/lesinc/ .... wyrazna autpsja :)
#8
Oj sporawo tego skoncze czytac chyba jutro bo teraz to spiacy jestem za bardzo zeby siue w to zagłębiać
#10
martasap@op.pl - ciężkie te zarośla
ale ja wolę na kliszy i wogóle dla mnie jego fotografie to przerabianie rzeczywistości... albo inaczej podrasowywanie, a czy o to chodzi?
takie to wszystko śliczne
ale ja wolę na kliszy i wogóle dla mnie jego fotografie to przerabianie rzeczywistości... albo inaczej podrasowywanie, a czy o to chodzi?
takie to wszystko śliczne