AUTENTYK

#1
> w piatek na zjezdzie, siedzialem sobie spokojnie na cwiczeniach ze
> statystyki matematycznej i w duchu sie modlilem zeby mnie do tablicy
> profesorek nie wziol bo znowu beda jakies jaja...no i sie udalo, ale nie
> poszlo kumpeli (nadmienie ze jest to typowy przyklad blondyneczki ktora ni
w
> zab nic nie kuma a jakos przechodzi z klasy do klasy) tak wiec idzie do
> tablicy, stringi wystaja jej z tylu, a z przodu to tez zbyt wiele do
ukrycia
> nie ma, no i biedna stoi przy tablicy i czeka na zadanie...Profesor zaczol
> jej dyktowac, miala cos tam obliczyc z wartoscia bezwzgledna z X czyli to
> wygladalo mniej wiecej tak |X| no i ona napisala to x i sie glowila jak
> zapisac wartosc bezwzgledna...wiec profesor jej podpowiada (jak zawsze cos
> zboczonego) "Postaw dwie laseczki" mowi do niej, ona chwila zastanowienia
i
> dalej nic, wiec sie pyta "nie lubisz stawiac laseczek?" a ona z
rozbrajajaca
> szczeroscia "Lubie, ale co to ma do statystyki?", nam kopary opadly a
> profesor pierwszy raz chyba buraka zrobil...

#7
Jeśli chodzi o statystykę to miałem tą wątpliwą przyjemność pobierania nauk w tym kierunku. Wykładowcą był doktorowany Chińczyk - najcierpliwszy wykładowca z jakim miałem doczynienia. Przedmiot zaliczyłem, pomimo, że moje zrozumienie dla przedmiotu jest znikome. Znajomi pytali mnie, jak sobie radzisz z tym przedmiotem wykładanym w obcym języku?! Jedyną różnicą byłoby gdyby był wykładany w starożytnym egipskim - hieroglify, jako pismo obrazkowe były by może łatwiejsze do zrozumienia.

A historia, doprawdy, hm, intrygująca :D

#8
Zawsze trafialy sie jakies ciekawe sytuacje, czasem jeszcze ciekawsze :D
Nawet nauczylem sie wstrzymywac smiech, to znaczy miec kamienna twarz a smiac sie wewnatrz :D