Prywatne uwagi o E1 + fl36.

#1
Pozwolę sobie wkleic moje uwagi odnośnie E1 + fl36.Przedstawiłem je już w innych miejscach, więc ostrzegam przed zanudzeniem. Na jednym z forum wywołałem małą wojnę systemową, na tym jestem pewny, że nikt mnie nie rostrzela.

Olympusem wykonuję fotografię weselną, okolicznosciową, reportażyki na prośbę moich przyjaciół z pracy i miasteczka, czyli nim pracuję, fociłem trochę tam jakichś rodzinnych zdjęć by się pobawić i poznać system błysku-jak się i co sprawuje w różnych warunkach, by nie wyjść na głupka. Troszkę krajobrazu. Obok tego stosuje film i analogi (przy mądrej fotografii mają wiele zalet) oraz dwie cyfrówki Fuji-s7000 i f710, które spisują się znakomicie i są wyposażone jak lustrzanki. Jakość zdjęć z nich jest znakomita. Nie dźwigamy więc z żoną niczego co by nam zawadzało na naszych wyprawach spacerowo-wycieczkowo-wakacyjnych, jak statywy, obiektywy, torbiska, zapasowe body. Ten etap mam za sobą. Chcę być wolny w podróży, czy w górach czy na wycieczce a nie uwiązany do sprzętu i bez przerwy go pilnujący (możecie mi wierzyć mała Fuji f710 ma wszystko to co lustrzanka, genialne sterowanie, nawet punktowca, czego nie ma 350d i robi naprawdę dobre fotki). Ten przydługi wstęp może pokaże jaki mam stosunek do fotografii i jak wady czy zalety sprzętu traktuję. Mimo to aparat taki a nie inny mam przy sobie bardzo często. Od wielu lat.
E1 to w mojej opinii bardzo fajny aparat, wybrałem go, mając wcześniej do czynienia z 350d, 10d (przy innej okazji) , pośrednio z 20d (nie razem z innymi) i d70 nikona. Minolty ani Pentaxa nie macałem i niczego o nich powiedziec nie mogę. O d50 Nikona chłopaki ze sklepu (MM) powiedzieli, że jest ok. robi ostre i niezaszumione fotki i ma fajne barwy-pokazywali zdjęcia na iso 800-1600 i rzeczywiście było wyraźnie lepiej niż w 350d Canona (to nie jest wielka sztuka) ale i d70 Nikona (troche lepiej) ostrzej, mniej szumów i kolorki lepsiejsze. 350d i d70 miałem jednocześnie i wykonałem mnóstwo zdjęć porównawczych ok.3 tysięcy w sumie, ale weszły w to kompakty i Olek E1. Robiłem je tak by wyszły identyczne parametry, ta sama ogniskowa i ten sam motyw, z tym samym światłem. Na pewno popełniłem wiele błędów metodologicznych, ale czasu nie było za wiele-kilka dni, a mnie wystarczają zdjęcia z motywów jakie ja wykonuję-żadne tam tablice, paseczki i duperele tylko twarze, twarze i jeszcze raz twarze, grupy ludzi, pejzaże, widoczki, architektura, jakiś kwiatek dla okrasy. Oraz dużo zdjęć z lampa w różnych konfiguracjach rozproszenia światła.
No i wyszło na Olka. Dlaczego?
To bardzo piękny aparat, pięknie zbudowany i zaprojektowany z wzorcowa ergonomią. Średniego wzrostu ale z super uchwytem, trzymam go idealnie mimo, że mam wielkie łapy. Jest raczej cięższy.Jest nieprzemakalny,pyloszczelny, słowem dobrze uszczelniony.To cecha aparatów profi, za którą płaci się zazwyczaj kupę szmalu- o czymś takim marzyłem sobie.
Ma w miare fajny wizjer, dosyć jasny-jaśniejszy niż w Nikonie, troszkę ciemniejszy niż w 350d. Ale co najważniejsze pokazuje 100%-to moje marzenie i cecha tylko profesjonalnych konstrukcji. Cecha, za którą znowu się płaci gruba kasę. Większość dyskutantów na forum zdaje się nie dostrzegać tej zalety. Wizjer. Nie jest to boisko sportowe jak w analogowym eos600 Canona, no nie, wizjer jest taki jak w innych dslr, no może troszkę większy-myślałem, że będzie gorzej, majac na uwadze wielkość matrycy i lusterka.
Jest cichy. Lusterko kłapie cichusieńko. Migaweczka cichusieńko. Mój eos5, wzór ciszy jest przy Olku za głośny. Olek jest the best of.Focę wesela w kosciołach i mam być dyskretny- wyjątkowo. Olek mi to zapewnia. Jedynie on. Jacyś focący zwierzątka i street foterzy to również docenią. Aparatem nie rzuca ,nie trzęsie, co przy ciężarze i dobrym uchwycie pozwala focić na dłuższych czasach.
Lcd-takie sobie, rzetelne ale trochę za małe. Powiększenie przy podgladzie za male 4x.Daję małego minusa za LCD. Reszta dslr ma lcd również do dupy skromnie powiedziawszy, nowe 2,5 cala pewnie będą lepsze. Programowanie funkcji lcd przy podglądzie jest ok. i mi wystarczy.Użyteczny jest historiogram i funkcja pokazujaca miejsca przepaleń. Poza tym kupe danych. Przy wizjerze jest użytecznie ustawianie dioptrii i mi to jest potrzebne, bom ślepy co nieco.
AF-jest szybki i pewny (trzeba wgrać nowy soft w wersji 1.4-poprawia prace AF w ciemnym). W bardzo ciemnym, już nie taki dobry. Mój eos5-analog ma w ciemnościach naprawdę idealny AF. Bierze się to stąd, że lustereczko malutkie i daje za mało światła a ono dzieli się na wizjer-najwiecej. Na pomiar już mniej. Na AF także mniej. Fizyki nie oszuka, najwyżej czujniki mogą być czulsze-w przyszłości. W FF lustro jest dwa razy większe. Więc pracę AF oceniam na dobry. Trzy punkty mi nie przeszkadzają bo i tak nigdy nimi nie pracuję. Pracuję zawsze centralnym punktem i przekadrowuję. Ciagłego AF nie używam, nawet nie wiem czy dobry? Nie focę sportu. Niektórzy lubią jak punkt AF jest podświetlony na matówce, na czerwono. Nie tak jak w analogowym F80-łuna oślepiajaca, ale tak jak w eos5-dosyc dyskretnie ale czytelnie.
Motor-3/sek. mi starcza. Bo nie używam.
Bufor jest na 12 RAW, to wystarczy aż nadto, walę ze 4-5 fotek, zmieniam miejsce albo parametry, wtedy się ładują i zwalniają miejsce. Nigdy nie zapcham bufora.
Wyświetlacz ten zwykły-fajny podświetlany-jednocześnie podświetla w lampie błyskowej, o ile ta jest Olympusa-dobra funkcja. Bardzo potrzebny ten wyświetlacz mono, moim zdaniem. Ciągle z niego korzystam.
Zasilanie. W porządku, trzyma jakieś 500 fotek, zaraz kupiłem fajną podróbę Goldena 1900Mah. Trzyma jeszcze lepiej. Przy pracy na dwa accu, nie do zajeżdżenia.
Te klapki do baterii i karty to wzór doskonaly. Nieprzemakalne i bardzo trwałe.
Podgląd głębi ostrości jest.
WB-bardzo mocna strona aparatu-świetny. Podwójny pomiar WB.W auto działa wyśmienicie. Jest rozbudowany jak nigdzie indziej. WB predefiniowane i breketing WB i zmiany w 7 krokach w miliredach. I na dodatek zbieranie dominanty barwnej. Genialne jest to, że jest guzik z przodu. Klik i mam pomiar WB, zapamiętuję 4 takie pomiary dla 4 sal, czy innych pomieszczeń i wprowadzasz tam gdzie jesteś aktualnie. Dla mnie ten balans to podstawa fajności E1, jedna z najważniejszych zalet.
Matryca-ma 6Mp-ale użytkowych 5Mp. Mi starczy. Zrobiłem zdjęcia 30x40 i są superzaste. Żadnych kompleksów. Większych nie robię. A i te rzadko. 20x30 to są piękne fotki. 315 punktów na cal (dpi) to dobry wynik do druku (w pionie i poziomie). Myślę przekornie sobie, ze ta matryca tylko z 5Mp to największe zaleta aparatu. Chociaż pozornie wada. To nie upakowana matryca. Punkty (pixele) spore, mimo 4/3,stąd duża dynamika zdjęć.
Zapis-raw (ponad 10Mp),Tiff (cos 13-14Mp), jpg (3,7 Mp)- to spore wartości i swoje ważą, ale to dzięki tym wielkościom obraz jest dobry, bo mało skompresowany. Raw w 16bitach jpg w 24.Same zalety. To daje dobry obraz.
Kolory- Największa bolączka dslr, są najwyższej próby-kolory są prawdziwe, żywe, gęste, analogowe, aż takie tłuste. Obfite. Nie wiem jak to wytłumaczyć w słowach, ale są the best. No do analoga troszkę zostało, albo do slajdu. Twarze-są lekko plastikowe ale lekko. Canon a już Nikon to gorsze plasticzaki.
Obiektyw. Naprawdę fajny, nieprzemakalny jak i całe body, uszczelniony. Optycznie naprawdę dobry. Nie super, ale dobry. To wysoka ocena obiektywu o tej rozpiętości zooma i tej jasności. Acha- jest jasny. Jeśli jest jaśniejszy o 1-1,5 EV od konkurencji(canon)a 1/2 EV od Nikona to nadrabia braki w Iso(szumy). Nie ma praktycznie aberracji, są ale pomijalne-wielkie osiągnięcie. Nie ma winiety i dystorsji, nie łapie za dużo blików, ma osłonę(canonowskie nie mają o oslona to ponad 100 zl a konkretnie 160).Nic dodać nic ująć, fajne szkło, za które Canon by sobie zaśpiewał ze 3000 zł.
Pomiar światła -jest ESP -radzi sobie, nie spodziewałem sie, że tak jest nieźle, punktowy-2%-świetny wynik. I CW. Starczy i jest to pomiar dobry. Może z tendencja do niedoświetlenia 1/3 EV-tak mi sie zdaje?
No i szumy-to o czym pisze się na grupach non stop.Te szumy-to naprawdę trudna rzecz do rozpatrzenia. Bo są-jak w każdym dslr ale większe. O ile? W stosunku do Nikona o 2/3 - 1 EV czyli Olek szumi na iso 400 tak ja Nikon na prawie 800-ale nie wiem czy wiecie, w d70 Nikon (takze Fuji) oszachraił ISO, jego iso 200 daje takie parametry jak iso 100 w Canonie czy Olku. Więc rożnice niewielkie, albo żadne. Szumy w Canonie są znacznie mniejsze, tak na oko 1- 1,3- EV tzn. że Olek szumi na iso 800 jak Canon na 1600.
Mój wniosek jest taki,ze Canon ma spore algorytmy odszumiania- świadczą o tym wygładzone zdjęcia, z mniejszą ilością szczegółów. Olek zawdzięcza swoją dynamikę obrazu właśnie brakowi agresywnego odszumiania, czyli faktycznie swojej największej wadzie-szumom. Noiseware odszumia genialnie ale wygładza troszeczkę albo trochę, w kazdym razie po Noiseware zdjecia na iso 1600 i 3200 nie mają szumów,traca nieco dynamikę. Efekt-ten sam. Nie wiem co mam powiedzieć. Moje doświadczenie i wiedza z czasów analoga każe mi focic na jak najniższym iso i stawiać statyw. Wiem jednak, że wysokie ISO kusi w wielu przypadkach-kościoły, teatry, koncerty. Po prostu kosztem jakości wybieramy wygodę.
Więc iso 800 jest jak najbardziej do użytku. Na papierze tym bardziej. Na ekranie szumy zawsze wyższe. Iso 1600-gorzej-po odszumieniu nieźle.W jasnych motywach obficie oswietlonych ujdzie ale w ciemnych szumi. 3200-szumi jak diabli-po odszumieniu wielu nie ma się do czego przyczepić-szczególnie lekko prześwietlone kadry.
Wszystkie iso warto delikatnie odszumić programowo. Nawet iso 200 na jednolitych powierzchniach np. mgła. Nie tylko w Olku, w innych aparatach także. Taka uroda.
Szum widac na cropie 1:1 ale na zdjeciu 15x20 laik nie zobaczy szumu z iso 1600 w normalnie średniooświetlonej scenie.
Wniosek-troszkę zabawy z tym wysokim iso jest, ale ja i tak focę do iso 400-takie mam przyzwyczajenie z analoga. Zresztą szkło kitowe Olka jest w miare jasne2,8-3,5 i dobrej jakości od f.4 można focic śmiało a nawet od 2,8, więc rzadko kiedy muszę dać iso800 albo 1600-to ostatnie odszumiam, naprawdę z przyzwoitym skutkiem-tzn takim by nie raził normalnych oczu. Szumofoby i tak się dowalą do każdego aparatu, ale oni nie trybią nic z fotografii, to dla nich zabawa i okazja do rywalizacji na forum.
Szumy to trochę przereklamowany problem. Mam fuji s7000, a ta szumi jak diabli i zrobiłem nią wiele fotek naprawdę dobrej jakości a na papierze prezentują się wzorowo.
Jednak gdyby ktoś focił bez lampy po jakichś operach i teatrach albo widowiskach w halach-jak koncerty, mecze siatkarzy, koszykarzy, wieczorami zwierzaki, w lesie, o świcie, a jednocześnie motyw zawsze będzie w ruchu to niech zważy propozycje takie jak 20d Canona. Focę czasem rano , o świcie ale zawsze motywy statyczne, czyli krajobrazy i architekturę, jednak wtedy wysokie iso do niczego mi nie jest potrzebne, radzę sobie analogiem z drobnoziarnistym filmem 100 iso. Cyfry wcale nie zabieram.
Lampa-mam fl36-ze względu na niska cenę 800 zł., jest jak najbardziej wypasiona we wszelkie funkcje-mądrze zaprojektowana. System błysku jest dobry, ale w Nikonie bardzo dobry. Jeśli zawsze walczy się z lampą i to w warunkach trudnych świateł, szybko, bez możliwosci korekcji, to pewniejsze efekty będą z Nikonem-naprawdę jest to najlepszy system błysku-szczególnie w szybkiej reporterce bez możliwości powtórki ujęcia. Błysk w Olku jest dobry i lepszy niz 350d + 420ex Canona-na pewno tak nie przepala. Jak to w cyfrze-korekcje światła zastanego i błyskowego to konieczność-cyfra jest jak slajd, wymaga bardzo dokładnego naświetlania. Na imprezach albo suknia biała, albo czarne garnitury, białe koszule, punktowe swiatła, reflektory. Pomiar musi być dokładny. Pracuję tylko w jpg, na razie nie robie w RAW-dopiero zacznę,po jesieni.
Lampa ładuje szybko-tylko dwa accu, jest mała, lekka. Lp jest średnia. Nie jest to mocna lampa, w reporterce z wysokimi sufitami za słaba. Do ślubów i plenerow ok. Do poważnej pracy mam silną reporterską Canona -540ez-i pracuję na niej w manualu z podziałem błysku, manualnymi zoomami głowicy lampy i rozpraszaczami. Olek akceptuje wszelkie lampowe wynalazki.
Do lampy i obiektywu są fajne woreczki skórzane ze sznureczkami, co zapewnia wygodę przechowywania i zabezpiecza przed porysowanie w torbie, gdzie zawsze jest gęsto od gratów.
Jeszcze o ekonomii-dałem za Olka z kitem 14-54 ,3333zł., lampa 800, nowe z gwarancją Olympus Polska-2-lata. To ważne bo sklep i jest i go nie ma a gwarancja producenta jest fajna. Teraz Olek jest droższy.3650-3800.
Teraz porównanie jak to kupowałem to Nikoś kosztował z kitem 3400-3500 a Canon 3300 z kitem (podły ten kit). O ile kit Nikosia pozwala focić bez większych rozterek i powikłań to canonowski nadaje się tylko do wymiany. Więc Canon z lepszym obiektywem kosztuje sobie znacznie wiecej-choćby z 17-40/4. Olek wyszedł najtaniej. Nie jestem szczególnie chytry i gotów jestem dać jeszcze tysiąc za fajny sprzęt ale Canon przy Olku to zabawka. A ja się tak drogo nie bawię w piaskownicy.
Wszystkie moje wnioski, są moje i tylko moje, nie sugercie się nimi, nie wkurzajcie się, wybierajcie sami, chodźcie, pytajcie i foćcie na swojej karcie w różnych sklepach na różnym sprzęcie pod pozorem zakupów. Może charakter zdjęć Olego Wam nie odpowiadać. Kolega mój serdeczny, woli Canona, ciepłe, plastikowe zdjęcia, jak w gazecie dla panienek. Mówi mi, że Olek robi smutne fotki-ja skąpo naświetlam i lubię cienie, klimaty, choć także robię wesołe fotki pod publiczkę, gdzieś w plenerach lub salach. Olek jest analogowy bardziej, troszkę niderlandzki jak malarstwo z XVII wieku.
Jeszcze o przyszłości systemu. Sporo o przyszłości dyskusji i to takiej dziwnej dyskusji.No i w końcu zasadność inwestowania w system Olka. Tu mam spore wątpliwości. Niektórzy patrzą na sprzęt fotograficzny jako system, który teoretycznie ma być spójny, kompletny całkowicie i mieć wszelkie możliwe opcje do rozbudowania. Nie daj Boże jak czegoś tam brakuje.
Mi nigdy nie brakowało rybiego oka. Kupiłbym obiektyw titl/shift, ale po co? Jest potwornie drogi (robi to Canon) a i tak architekturę foci się wielkoformatowcami, lub srednioformatowcami na ławie optycznej. Skrajnie szerokie kąty-nie lubię i nie umiem używać, zawsze cuda wychodzą, nie lubię tej perspektywy. 24mm to dość, no może 20mm. 600mm także nie dla mnie, nie ta cena i nie to zastosowanie. Potrzebuję coś od 24/28mm-do 105 i od 100mm-300 i tyle + jasna portretówka+ jasna stałka 24/20mm. Tyle-tylko 4 szkła. Żadnych innych obiektywów. No pewnie, gdyby coś było tanio, lub w prezencie to bym przyjął. Olek mi te cztery obiektywy zapewnia. Podobnie jak Canon i Nikon czy Minolta, mniej więcej w podobnej cenie za podobną jakość. Różnice jeśli są to niweluja się w innym segmencie systemu.
Co dalej z 4/3-nie wiem? Wiem co dziś! Dziś jest ok. Mam fotki fajne i tyle. Konkurencja nie da lepszych. Więc focę. Na pewno sytuacja dramatycznie nie zmieni sie do 3 lat. A myślę, że i więcej.
Weźmy drogą hybrydę. Ludzie pokupili Canony PRO1, Minolty A1,Oli 8080, czy Sony 828 po 4 tysiaki i więcej-szczególnie w początkach sprzedaży tych modeli. Mają zamknięty, niereformowalny system, są jednak zadowoleni i focą super fotki-wiele takich widziałem. Potraktowałem to tak samo, kupiłem taniego Olka i lampę z fajnym szkłem w cenie dobrej hybrydy sprzed roku. Aparat nieprównywalnie lepszy i funkcjonalniejszy.
Co sie stanie gdy 4/3 padnie i zostanę z Olkiem i dwoma szkłami i lampa? Nic sie nie stanie! A co sie stało gdy kupiłem wiosną 2004 r.Fuji s7000 za 2500 + microdriva 1Gb za 600+ accu i ładowarkę w sumie 3300 z groszami (cena mojego Olka). Nic, Fuji nadal mam ,żona mi go oddała bo woli f710 (i sie jej nie dziwię) a Fuji foci nadal fajne fotki rodzinne i ma się dobrze. Gdy go kupowałem wiedziałem, że to nie system Fuji, tylko zwykly kompakt. Nie martwiłem się tygodniami jak niektórzy koledzy, co dalej? (nie śpią spokojnie to pewne). Co mają powiedzieć goście którzy kupili 10d Canona po 8 tysiaków a dziś nie sprzedadzą go lepiej niż za 2500 i jeszcze wszędzie się im wciska, że 350d jest lepszy?
Fotografia jest hobby drogim, jak narty, deski, jachty, wędki, książki i znaczki, alkohol i kobiety oraz podróże.Tu sie zawsze traci, każdy pomysł w fotografii kosztuje a nie zawsze jest mądry czy potrzebny. Taki wybór. Nie dla dzieciaków płaczących cały rok nad wydaną kasą (bo koleś ma za tyle 30-letnia BMW, a laski nie lecą na blokowych paparazzi, tak jak na bryki). To początek wydatków. Wyjazdy, paliwo, noclegi, gorzała (do wypicia z innymi fotografami) to kosztuje + koszty fotek, ramek, szkieł, pamięci i gadżetów wszelakich-a tu statyw, a tam plecak, a tu filtr.
Zawsze to można ze stratą sprzedać jak wszystko inne i budować od nowa.
Dawne tempo budowy systemu było wolne. Trwało lata całe i wszystko było ok. Mój eos5 wypuszczony w 1992 roku nadal jest świetny, lepszy niż wszystko co nowsze o 10 lat, a tańsze. Jest doskonałym narzędziem. Co będzie warte każde dslr za 13 lat- gó*****. Byle kompakcik, będzie lepiej focił (patrz f10 fuji). Będą zmiany szkieł, lamp, może mocowania (Nikon) bo cyfra nie chce niekiedy tolerować gratów z analoga. Systemów w klasycznym wydaniu nie będziemy już budować.
Podsumowanie: za taka kasę nic lepszego nie mogłem sobie wybrać, profi sprzęt + porządne szkło za 3333 zł-proszę o przebicie oferty!
cześć. Ch......

#2
Nie dałem rady przebrnąć. Wybacz, ale zszedłem gdzieś w połowie. Tekst mocno propagandowy. Napewno nie jest obiektywny. Mam E-1 z 50-200. Mogę przytoczyć 20 zalet E-1 jak również 20 wad. Tylko po co? Nie uczyni go to ani lepszym, ani gorszym. Lepiej robić zdjęcia.

Ja pewnikiem zmienię system i to w tym kwartale. Nie jestem szumofobem, ale duży szum to cecha 4/3. Zostaje Noise Ninja 2, ale ja osobiście mam już dość. To, że czułe filmy w analogu dają również ziarno w niczym nie usprawiedliwia wysokich szumów w fotografii cyfrowej. Tym bardziej, że u konkurencji jest o NIEBO lepiej. Światło z lampy psuje mi klimat oraz barwę dlatego unikam go jak tylko mogę. Przy gorszym świetle zastanym E-1 wypada kiepsko. Nic tego nie zmieni. To oczywiście moje subiektywne zdanie. Nie silę się na laborat bo szkoda mi czasu. Warto podkreślić... E-1 z wyjatkiem odklejającej się okładziny uchwytu jest solidną i dobrze uszczelnioną konstrukcją. Zdjęcia robi jak na wysoką jakość optyki ED przeciętne. W zasadzie właśnie szkła ED ZUIKO sa najlepszym co system Olego ma do zaoferowania. To co mnie jednak razi to brak wewnętrznego ogniskowania oraz fakt, że właśnie przez brak wewnętrznego ogniskowania tak naprawdę szkła nie są aż tak szczelne jak większość uważa. Moje ZUIKO DIGITAL ED 50-200mm/f 2.8-3.5 na skrajnym wygląda jak RPG i ma juz dwa paprochy, które jednak nie wpływają na jakośc zdjęć. Tyle moich uwag...

Re: Prywatne uwagi o E1 + fl36.

#3
Cóż, również nie dałem rady przeczytać całości.
Zastanowił mnie jednak ten fragment:
Chomsky pisze:Skrajnie szerokie kąty-nie lubię i nie umiem używać, zawsze cuda wychodzą, nie lubię tej perspektywy. 24mm to dość, no może 20mm. 600mm także nie dla mnie, nie ta cena i nie to zastosowanie. Potrzebuję coś od 24/28mm-do 105 i od 100mm-300 i tyle + jasna portretówka+ jasna stałka 24/20mm...
Przecież w E-1 obiektyw kitowym ma zakres 14-54mm. Z Tego co piszesz wynika, że spora część ogniskowych jest dla Ciebie bezużyteczna. Tak mała matryca powoduje dość wąski kąt widzenienia (FOV Crop=2,0).

Cóż, zmieniłem ostatecznie system z 4/3 na Minoltę. Jak miałem E-1 to szumy aż tak bardzo mi nie przeszkadzały, jednak w kilku sytuacjach już mi się przydało zarówno prawie bezszumne ISO 400-1200 przysłony z zakresu f/1,4-2,8 oraz stabilizacja. Niestety żadnej z tych właściwości E-1 nie ma. Nie ma też wbudowanej lampy błyskowej, która świetnie się sprawdza jako sterownik bezprzewodowy do 5600HSD lub awaryjne światło gdy mi się nie chce dźwigać lampy zewnętrznej.
Owszem E-1 to całkiem sympatyczny aparat, niewątpliwie szkła zuiko są znakomite (nawet te najtańsze zoomy) , niestety system i body pozostaje pod wieloma względami mocno za konkurencją.
Napalałem się trochę swego czasu na zooma 35-100 f/2, ale masa i rozmiary mnie przeraziły.

Dodatkowo ciągle wkurzał mnie stosunek boków matrycy - mam monitor o proporcjach 16:10 i fotki o proporcjach 3:2 o wiele lepiej się na nim prezentują, a chęci na obróbkę fotek na kompie mam zerowe. Podobnie jakoś łatwiej wpasować mi się w dostępne rozmiary papieru przy tradycyjnych proporcjach.

Robiłem jakis czas temu odbitki z EOS'a 300D, E-1, 7D, 5D (minolta)
Format ciut mniejszy niż A3 (nie pamietam dokładnie). Na moje oko jakościowo wyszły tak samo (robione w tym samym labie w jednym zleceniu). No może E-1 trochę na minus odstawał, ale zwalam to na karb trudniejszego kadru.

#4
...KvM ja myślę nad D 7D. AS da mi szansę focić przy gorszym świetle zastanym z ręki z czasem 1/60 i to przy ogniskowych 200mm-300mm chociaż to extrim ponieważ mi wystarcza 160mm. Widziałem sample i byłem zaskoczony. Niestety ja z E-1 mogę sobie strzelić, ale w łeb.

Sytuacja... klub, zero flesha niszczącego klimat, kolorystykę lub zwyczajnie przeszkadzającego, na scenie blues band. Światło dla E-1 katastrofalne. Statyw odpada bo żaden artysta nie robi za posąg. I gość z D 7D. Bez statywu, długie czasy, jasne szkła, ISO 1600 i uśmiechnięta morda. On pstryka Ty patrzysz i krew Cię zalewa. Od czasu do czasu ktos z sali wali fleszem skupiając na sobie wzrok wszystkich ze wskazaniem na tych którch właśnie oślepił.

Fikcja? Nie, real...

#5
FOTOmen pisze:On pstryka Ty patrzysz i krew Cię zalewa
Akurat nie dawno byłem właśnie w takiej sytuacji - tyle że to ja miałem szczęście być tym gościem z minoltą (D5D) ;-)
Przykładowe fotki zamieściłem w wątku : http://foto.fotoarts.pl/viewtopic.php?p=63265#63265
W rewanżu kilka przykładowych fotek z E-1 (przy znacznie lepszym świetle)
Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Prawdę mówiąc żałuję, że nie wziąłem wtedy minolty...

#6
Skoro nie potraficie przeczytac trzech stron tekstu to po co dyskutujecie? Nie dotarliscie nawet do moich wnioskow. He! He!
Wyjasnie jedynie, skoro wyrazilem sie niejasno, ze dla mnie za szeroko 20mm to w przeliczeniu na maly obrazek. Mysle caly czas kategoriami malego obrazka. Wiec w Olku to bedzie 10mm- tak to dla mnie za szeroko, nie lubie takich ogniskowych.
Dodam jedynie, ze wychowalem sie na fimach i ISO 50/100/200 to dla mnie norma. Pewnie dlatego radze sobie z takimi czulosciami, rzadziej 400/800.
Prawie zawsze foce z blyskiem, mniej czy wiecej dominujacym, chocby po to by wywolac iskierki w oczach. Dlatego jeszcze, ze ludziska tego oczekuja. Natomiast w trudnym swietle uzywam niskich czulosci i statywu. W agencjach nie foce wiec fotki z panienkami mam z glowy.
Ale po odszumieniu to na papierku mam calkiem fajne ISO 1600.
Minolta??? Ciszej nad ta trumna! Co to jest minolta i dlaczego przestaje dzialac w dzien po zakupie.?
Jak zwykle, nie ma rzeczy idealnych a w krainie cyfry to na pewno.
Czesc.Ch.

#8
Oczywiscie, ze przesadzam Emilu. Pisze tak dla zartu. Minolta to fajny aparat i zwsze lubilem puszki Minolty, chocby za jej innowacyjnosc i wlasna nieco inna droge rozwoju..
czesc.Ch
cron