Najlepsze dokumenty świata: Fotograf wojenny

#1
Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli gorąco polecam dokument "Fotograf wojenny" pokazujący kulisy pracy jednego z czołowych fotoreporterów wojennych James'a Nachtway'a.

"Reżyser Christian Frei dokonał w filmie niezwykłego zabiegu. Do aparatu fotograficznego Nachtweya umocował miniaturową kamerę. Dzięki temu widz ma szansę ujrzeć świat z perspektywy fotografa. Przez dwa lata kamera stale towarzyszyła Nachtweyowi w pracy. Uzupełniające przekaz wizualny wypowiedzi współpracowników i przyjaciół Nachtweya pozwalają nie tylko śledzić sposób powstawania konkretnych ujęć, ale także dostrzec emocje, jakie każą artyście nacisnąć przycisk aparatu."

2.08.2007 środa, TVP2 godz 00:25

#3
Rzeczywiście doskonały pomysł. Można się zidentyfikować z fotoreporterem i doskonale wczuć w dramatyzm sytuacji. Zrozumieć jego reakcje i stany psychiczne przy dokumentowaniu, często niebywale drastycznych scen. Tak skonstruowanego filmu, chyba jeszcze nie było. Podoba mi się i doceniam jego wartość poznawczą także dlatego, że interesowałem się kiedyś i to dość długo, fotografią wojenną. To bardzo obszerny i ciekawy dział historii fotografii. Początki fotograficznych relacji wojennych, a więc i fotografii dokumentalnej, sięgają, jeżeli dobrze pamiętam, 1853 r. – wojny Krymskiej. Zdjęcia robione były wówczas najczęściej tzw. mokrą metodą kolodionową. Trudno sobie wyobrazić trud, jaki musiał ponieść fotograf wybierający się wówczas w teren, na zdjęcia. Mimo to, powstały już wtedy, wspaniałe prace Russela czy Fentona. Pewnie też paru innych.
Pierwsza wojna światowa to już specjalne, fotograficzne oddziały wojskowe, z całym wędrującym wraz z nimi zapleczem. Autorem wspaniałych zdjęć, robiących wrażenie do dzisiaj, był jeden z najlepszych fotografów tego okresu - Edward Steichen. Warto je odnaleźć w jakiejś literaturze i przekonać się, jaki mają w sobie potencjał, siłę wyrazu, mimo tak jeszcze wtedy, topornego sprzętu i materiału fotograficznego.
Następnie druga wojna światowa, zdecydowanie bardziej obfotografowana i takie nazwiska jak Witold Pukiel czy Wiktor Ostrowski – autor doskonałych zdjęć z bitwy pod Monte Cassino. I 50 innych wybitnych, z ok. 400 osób liczącej wówczas, armii fotoreporterów.
Potem oczywiście Półwysep Indochiński, Wietnam itd.itd. I znowu wspaniałe obrazy wojenne, między innymi takie jak (przepraszam, nie pamiętam już dokładnie autorów) „Przesłuchanie”, Śmierć w kurzu”, „W zielonym piekle” czy „Biafra”. To tylko kilka pozycji z wielu.
Rozpisałem się trochę za bardzo i może nie do końca na temat (rozmawiamy przecież o filmie Christiana Frei’a) i mogę dostać po łapach od Pucora, ale szczerze zachęcam do zainteresowania się historią fotografii wojennej i poczytania czegoś na ten temat. Oczywiście koniecznie także przeglądnięcia, często wyjątkowych, wspaniale oddających dramatyzm sytuacyjny, zdjęć. Jeżeli traficie na dobrą literaturę, to przekonacie się jak fascynujące są życiorysy fotografów wojennych (również współczesnych) i wydarzenia, których byli świadkami. Czyta się lepiej niż najlepszą książkę przygodową, zwłaszcza jak fotografia, to nasze hobby.

#4
gemar pisze:jeżeli dobrze pamiętam, 1853 r.
Nie uwierzę Marku, choć wspominałeś, żeś wiekowy jest :wink:

PS - bez robienia se jaj, o ciekawe rzeczy napisałeś :)

#5
Łukasz... :roll: No nie... Aż takim zabytkiem nie jestem. Zbliża się wprawdzie pora kiedy, jak mówi przysłowie, "... już po chłopie", ale w wojnie Krymskiej to nie brałem udziału. No, chyba że zapomniałem :oops:
A poważnie. Był okres, że zafascynowałem się reportażem wojennym. Bardzo dużo czytałem na ten temat, starałem się dotrzeć do fotografii, interesowały mnie biografie, sprzęt itd. Ale to było bardzo dawno. Jakieś (trzymaj się) prawie 30 lat temu. Co nieco jeszcze jednak pamiętam i pod wpływem scen z filmu "Fotograf wojenny", nabaźgrałem te kilka zdań. W kazdym razie temat jest bardzio ciekawy, wciągajacy, dobry dla kolekcjonerów i warto się z nim bliżej zapoznać. Cieszę się, że Cię zainteresował... :)
Pozdrawiam serdecznie...

#6
:)
mnie to ruszyło, bom z trochę wiekszym zainteresowaniem zagłębił się w historię przy okazji poprzedniego hobby - spacerów z wykrywaczem metalu :D
A bitwy, czy ogólniej wojny to były "zasiewy" dla poszukiwaczy. Ale to podejscie z zupełnie innej mańki.
Tak, czy siak, bardzo szczerze, z szacunkiem,
Pozdrawiam

#7
Takie spacery z wykrywaczem metali, to też fascynujące zajęcie. Kiedyś nawet o tym myślałem. Ale na myśleniu się skończyło... :D
No właśnie... Żeby mieć jakieś znaczące efekty, trzeba się chyba także nieźle przygotować teoretycznie...
Znalazłeś coś ciekawego ?

#10
obejrzałem,
Naprawdę mocne,
Podziwiam gościa i wszystkich którzy robią tego typu zdjęcia, naprawdę trzeba mieć mocną psychikę żeby nie zacząć chciażby pić żeby odreagować to czego było się świadkiem.

btw, super zdjęcia i kolejny dowód na to, że czarno białe ma większą siłę przekazu.
cron