Fotografia na luzie.

#1
Zapewne znacie pana Mike'a Johnstona z felietonow publikowanych na fotopolis, nie wiem czy znacie natomiast jego prywatny blog w ktorym wypowiada sie na tematy fotograficzne(czesc z was napewno zna jednak to miejsce, mam taka nadzieje).

Ostatnio natrafilem na bardzo ciekawy post. Mianowicie autor wypowiadal sie na temat rodzacych sie tu i owdzie portali internetowych traktujacych o fotografii. Pozwolilem sobie pozaznaczac niektore slowa. Post jest jakos z poczatku wakacji bodajze.
Wicked

I suppose my post below, "Great Photographers on the Internet," making fun of common types of internet critiques of pictures, might be a bit wicked. (I was bored this morning.) I know most people who are writing critiques on internet picture-posting sites are doing so sincerely and with good intentions. Still, I've spent enough time on such sites (please don't assume I'm talking about just one, or any particular one there are a number of them) that the comments are really starting to drive me, well, nuts.

Constructively, now: my fear is that what these sites are encouraging is not open dialogue, but rather a consensus protocol for acceptable and unacceptable ways of talking about pictures mostly defining, by omission, what can't be said. Consider this comment, from a reader named Max:

"One thing I believe makes a world of difference. If I knew I was looking at a master's work, I would have no doubt that that cropping that annoys me is exactly what the author intended, and that annoyment (though 'tension' would probably be what the author was thinking of) is the desired result. But combine all our educated prejudices and a lot of amateur artwork being displayed for criticism these days, we get this, the eager need to make 'corrections.' I'm just an amateur photographer, but I noticed that when I asked for critics [critiques?] online for pictures I liked a lot, when I got them I found the whole thing pointless, because I had already thought about all that was being said and I still intended the photo to look exactly as it did. May be it sounds awfully arrogant, but if you love your art as it is, don't go asking for critics [critiques] unless you have a carbon copy of yourself to do it."

Max is on to something here. The internet is in danger of becoming one great big photography club which often act as arbiters of oppressive group standards, almost always superficial ones. We need to take artists at their word. You can certainly decide for yourself whether you are, or are not, convinced, but suggesting different equipment isn't criticism; neither is suggestions for cropping or the notion that the photographer should have moved and changed his or her standpoint a bit. It is certainly not the enforcement of lowbrow ideas of perfectionism, like touching out a wayward branch or hair or getting rid of a fold in a backdrop or a crease in a dress. Where all that leads is to pictures that are purely and perfectly dull, is all.

Pictures are either yesses or nos. Once it's a yes, then you can talk about its meaning, its qualities, its associations, its emotion. But there's just no point in talking about a different picture that might have been. What's there is there, and what isn't, isn't.


I keep thinking that I should write single-picture critiques once in a while. But then I catch myself. It sounds an awful lot like work.

Posted by: MIKE JOHNSTON

Featured Comment by Max: "The standard perception is that we are looking for critique, which in turn is usually conceived as 'style corrections.' But I'd say most of us are really looking for 'connection.' Art is about making connections with others, and style critique is a mere accessory when seen from this point of view. May be we should ask 'what do you like about my picture' rather than 'what's wrong about it.'"
Domyslam sie ze moj post ponizej, “Wielcy, świetni fotografowie w internecie”, czyli robienie sobie jaj z typowych form krytyki internetowej spotykanej na portalach moze byc troche dzikie, zwariowne (nudzilo mi sie dzis rano). Ja wiem ze wiekszosc ludzi ktorzy pisza krytyke, (komentarze) na internetowych portalach fotograficznych robia to z dobrymi intencjami. Jednak ja sam spedzilem wystarczająco duzo czasu na takich portalach( proszę nie myśleć ze nawiazuje tylko do jednego, lub ktoregos szczególnie, jest ich wiele) by zaczely mnie one doprowadzac do szału.


Konstryktywnie wiec, obawiam sie ze to, co te strony promuja, to nie otwarty dialog o fotografiach, fotografii jako takiej, a raczej zgodny protokol dla akceptowalnego i nie akceptowalnego sposobu rozmowy o fotografiach, przewaznie określając, omijając, co nie może być powiedziane. Wezcie pod uwage ten komentarz, od czytelnika o imieniu Max:

Jedna rzecz która mysle robi duża roznice. Gdybym wiedział ze patrze na prace mistrza, nie mialbym zadnych wątpliwości ze dany kadr który mnie irytuje jest dokladnie tym czym autor sobie zażyczył aby był i ta irytacja ( chociaz slowo, „napiecie” bardziej by pasowalo do tego co autor miał na mysli) jest oczekiwanym efektem. Łącząc nasze wszystkie wyedukowane uprzedzenia + ogromna ilość amatorskiej „sztuki” wystawianej pod krytyke w obecnych czasach, dostajemy tego, chciwego poczucia wprowadzania wszedzie korekt.

Jestem tylko fotografem amatorem, ale zauważyłem to, gdy prosilem o krytyke (komentarze) na sieci do zdjęć które mi się podobaly, gdy je otrzymałem(komentarze), okazalo się ze caly ten proces jest bezsensowny, ponieważ już wczesniej wiedziałem i myślałem o tym wszystkim co otrzymałem w komentarzach i wciąż byłem zdania ze zdjecie powinno być takie jakie je zrobiłem. Może to zabrzmi strasznie arogancko, ale jeśli kochasz swoja sztuke taka jaka jest, nie szukaj dla niej krytyki, no chyba ze masz weglowa kopie siebie samego by to zrobic.


Max jest tu na tropie czegos ciekawego. Internet jest zagrozony przeistoczeniem się w jeden wielki klub fotograficzny, który często spelnia role arbitra prześladujących sie grup wyznających pewne standardy, prawie zawsze powierzchownych, nie głębokich standardow. Musimy ufac artystom na slowo. Możesz na pewno samodzielne zdecydowac za siebie czy jestes, lub nie, przekonany do czegos, ale sugerowanie innego sprzętu nie jest krytyka, sugerowanie alternatywnego kadrowania albo mniemanie ze fotograf powinien przesunąć albo zmienic swój punkt widzenia odrobine, również nia nie jest. Wyklucza to narzucanie przyziemnych idei perfekcjonizmu, jak np pozbywania się kapryśnych włosów, albo pozbycie się faldy w tle czy tez na ubraniu. To wszystko prowadzi do zdjęć, które sa czyste i perfekcyjnie nudne, to wszystko.
Szybkie tlumaczenie:
Zdjecia sa albo na tak albo na nie. Kiedy sa na tak, wtedy mozesz rozmawiac o jego znaczeniu, jakości, walorach iemocji. Ale poprostu nie ma sensu rozmawiac o zdjeciu ktore moglo byc ale go nie ma. Co w zdjęciu jest, to jest, czego nie ma to tego nie ma.

Ciagle mi się wdaje ze powinienem co jakis czas pisac krytyke pod jakims zdjęciem. Ale potem znowuz sam się lapie, brzmi to jak strasznie duzo roboty.

Wybrany komentarz Max’a :Przyjęło się ze szukamy krytyki, krytyki która w gruncie rzeczy zazwyczaj pojmowana jest jako „poprawki do stylu”. Powiedziałbym ze to co większość z nas szuka, to „polaczenia” Sztuka jest o tym by szukac polaczenia z innymi, a poprawki w stylu sa jednie dodatkiem gdy na to spojrzymy z tej strony. Może powinniśmy zmienic podejście na „ Co lubisz w moim zdjęciu, nizeli raczej, co z nim jest nie tak.



Dalsza dyskusja na:
http://theonlinephotographer.blogspot.c ... icked.html
Ostatnio zmieniony wt wrz 26, 2006 11:04 pm przez Rave, łącznie zmieniany 4 razy.

#4
ech... englisci, wypunktowalibyscie chociaz wnioski w jakims białym jezyku... probowałem to zmielic sjakims translatorem ale wyszło komicznie :)

#8
Ok pod tekstem jest tlumaczenie, prosze wziasc pod uwage ze tlumaczylem w locie i pewnie zrobilem troche bledow, jednak mysle ze zachowalem znaczenie tekstu.

#11
IMHO czy warto wystawiać, czy też nie, zależy od tego, czego oczekujesz od forum. Ja na ten przykład zabawy, bo czasem mi się nudzi a na spacer mi się nie chce wychodzić. Ktoś inny, kto robi fotografie dla pieniędzy, może oczekiwać pomocy w doszlifowaniu swoich prac do takiej właśnie definicyjjnej idealności pod publiczkę, bo to poprawi ich sprzedawalność. I wtedy sugestie typu wygładź te fałdy, usuń te włosy mają głęboki sens. Jeśli ktoś natomiast robi foty de facto dla samego siebie, to rzeczywiście niech ich nie pokazuje, bo może się okazać, że to co mu się podoba, to dla większości beret (być może zresztą autor jest geniuszem nie rozumianym przez szarą tłuszczę :roll: )

Reasumując - jeśli koś sprawę traktuje bez jakiegokolwiek dystansu, to może rzeczywiscie fora internetowe nie są dla niego dobrym miejscem.

#12
luc pisze:kto robi fotografie dla pieniędzy, może oczekiwać pomocy w doszlifowaniu swoich prac
nie tylko dla pieniędzy, ja fot nie sprzedaję (kto by chciał to kupić :lol: ) , ale dzięki konstruktywnej krytyce userów tego forum uczę sie fotografii, mogę się z tym i tamtym zdgodzić lub nie, ale zawsze warto z takiej czy innej podpowiedzi wyciągnąć wnioski takie czy inne... :)