#2
Europa przemawia w tej sprawie suchym głosem dziennikarza w wiadomościach i polityków, którzy i tak nic nie zrobią, bo nigdy nic nie robią. Amerykanie nadal szukają broni masowego rażenia w Iraku. Polacy w Afganistanie zamiast budować szkoły i szpitale walczą z Talibami. Najbardziej boli, że za kilka dni wydarzy się coś nowego i cały świat zapomni o Birmie.
Zawsze w takich chwilach przypomina mi się Nicolas Cage w filmie "Lord of war", na nasze 'Pan życia i śmierci' (nawet nienajgłupsze - jak na nasze standardy - tłumaczenie tytułu). Kupiłem ten film za 5zł z jakąś gazetą dla pań ('Claudia' chyba). Kto oglądał wie o co chodzi.

#3
Problem jest dosc skomplikowany, rzad Birmy utrzymuje 400000 dobrze wyszkolonych, wyposazonych i zdaje sie lojalnych zolnierzy. To jest powazna armia. To nie Rwanda gdzie 5000 zolnierzy moglo uratowac 500000 Tutsich.

#4
ciekawe kto sprzedaje tym żołnierzom broń.

z raportu Amnesty International można wyczytać:
* 5 stałych członków Rady Bezpieczeństwa - Chiny, Francja, Rosja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania - kontroluje 88% świa-towego eksportu broni konwencjonalnej; handel bronią przyczynia się do poważnych naruszeń praw człowieka.
* Przez ostatnie 4 lata Francja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zarobiły na handlu bronią z krajami afrykańskimi, azjatycki-mi i południowoamerykańskimi więcej niż przeznaczyły na pomoc dla tych regionów.
Ciekawe, prawda?

#7
Wszyscy popylają w sandałach, pewnie w wysokich, grubych, skórzanych butach byłoby 'trochę' gorąco...
Biegales kiedys w sandalach-japonkach?
A w wysokich grubych skórzanych butach?
Nie ma róznicy?
Powiedz to zołnierzom w Iraku.