#37
autor: kazimierzp
Pisuję do gazet, ale nie nazywam siebie redaktorem. Zdarza mi się rysować postacie i architekturę, ale nie nazywam siebie grafikiem. Robię zdjęcia, ale nie nazywam siebie fotografem, fotografikiem, choc zdarzyło mi sie mieć indywidualne wystawy, czy też zdobywać nagrody.
Lubię robic zdjęcia. Lubię zatrzymywać w kadrze chwilę. W kompozycji obrazu pomaga mi wcześniejsze poznanie, nawet dogłębne, poznanie zasad jakie tym się rządzą. Dla uwrażliwienia swego widzenia przeglądam albumy z dziełami starych mistrzów malarstwa. Uwielbiam oglądanie albumów z fotografią. Nie zawsze zgadzam się ze sposobem pokazywania przez mistrzów, oni też nie zawsze muszą mieć rację:)
Zauważyłem jedną prawidłowość. Ktoś kto wchodzi dopiero w jakąś branżę, liźnie trochę fachowych określeń to szpanuje słownictwem okreslającym czynności jak "najbardziej fachowym", często takim który nawet wytrawni fachowcy na codzień nie znają. Oni tak, no może nie znają, ale uzywają!:) A z jaka pogardą odnoszą się do tych którzy tego slangu nie przyjmują i mówią normalnie. Szpanerów nigdy nie brakuje, a jak chcą się nazywac fotografami, to niech się nazywają.
Obojętne mi jest jak mnie nazywają: fotografem, fotografikiem, pstrykaczem, fotografujacym. Dopóki robienie zdjęć sprawia mi przyjemność, dopóki spotykam się z aprobatą ludzi mnie otaczających, dotąd będę robił zdjęcia. Kiedyś (tak jak wszyscy) robiłem w technice analogowej czarno białej, potem w kolorze, teraz w cyfrze. Przkonuję się, że od cyfry nie ma odwrotu. Choć gdy zależy mi jakości zdjęcia, lub mam robić w nietypowych warunkach to negatyw itd.