But Manitou

#1
Fajny film wczoraj widziałem....

i postanowiłem się z Wami podzielić wrażeniami sklecając na prędce krótką recenzję.

Rzecz się dzieje na dzikim zachodzie Koniec XIX wieku to czas ekspansji linii kolejowych i spychania indian do rezerwatów. Kowboj imieniem Ranger ratuje syna wodza Apaczów imieniem Abahaczi od niechybnej śmierci pod kołami pociągu. Jak nakazuje tradycja indian zawiązać oni muszą więź krwi i stają się braćmi na dobre i na złe chwile. Tak się jednakże splata los, że tych złych mają (zresztą na własne życzenie) zdecydowanie więcej. Otóż chcąc rozkręcić interes życia czyli indiańską knajpę, pożyczają od wodza Szoszonów Tęgiej Pały :) złoto na tę inwestycję. Koleje losu natomiast toczą się tek, że dostarczający pożyczkę syn Tęgiej Pały ginie od kuli a złoto dziwnym trafem znika. Tęga Pała poprzysięga zemstę na Abahaczim i jego bracie krwi Rangerze za śmierć syna i defraudację pieniędzy. Jedynym ratunkiem dla nich może być dotarcie do ukrytego przez przodków skarbu, do którego mapę podzieloną niegdyś na cztery części trzeba teraz znaleźć. Na ich drodze do wybawienia staje więc brat Abahacziego o znaczącym dla kochającego inaczej indianina imieniu Włóż Mi Tu, dziecięca miłość Abahacziego: Uschi rozsiewająca swe wdzięki tańcząc na rurze w saloonie i Grek - Dymitri, którego 12 kolejnych osłów transportowych rozjechała szybkobieżna kolej... Po piętach im depcze banda oprychów żądnych skarbu a zewsząd padają strzały to z łuku, to z dymiących strzelb...

Generalnie jak ktoś lubi humor w stylu "Robin Hood faceci w rajtuzach" albo "Dracula - wampiry bez zębów" to film stanowi doskonałe dopełnienie do tej dwójki.
To całkowity odmóżdżacz, przy którym jedząc orzeszki i popijając piwkiem bawiłem się wczoraj idealnie. Fantastycznie rozpędził mi wieczorną chandrę i przyprawił o dzisiejsze bóle przepony od śmiechu...


Muszę jeszcze dodać, że to produkcja z 2001 roku i w dodatku NIEMIECKA... :) Niemcy nie potrafią sie śmiać z samych siebie więc chociaż drwiny z innych im wychodzą.


Polecam. Film niskich lotów ale zabawa przednia.

#2
Oj starutkie juz to. Ale faktycznie . Film chyba lecial w kinach ale niestety streszczenie nie zachecalo do pojscia. Kiedys przypadkowo wpadl mi w rece wiec obejrzalem i faktycnznie warto bylo dla samego poprawienia humoru . Generalnie wszystkie filmy do ktorych tlumaczenie robil Wierzbipieta sa dobre - moze nie ze wzgledu na tres\c ale wlasnie na te swobodne wplatanie swojskich dialogow . (Shrek, SHrek 2, Asterixy itd)


Jesli przypadl Ci Abachachi i jego brat blizniak Włóżmitu razem z rozowym ranczem i gabinetem odnowy to zobacz sobie jeszcze film "Gwiezdne Jaja - Zemsta Swirow" . W glownych rolach ponownie zobaczysz aktorow z Manitu a dialogi znow M. WIerzbipieta.

Pisal Andrzej Matul... eeeeeee Jblaminsky